Gdy mediator nie spełnia oczekiwań

W poniedziałek, 17 października, miałem dwa dyżury – pierwszy, zwyczajowo, w Sądzie Rejonowym Poznań – Stare Miasto w Poznaniu przy ulicy Młyńskiej, a drugi, z okazji Tygodnia Mediacji, w Sądzie Okręgowym w Poznaniu przy ulicy Hejmowskiego.

Na Młyńskiej dzień minął spokojnie. Tylko dwie osoby przyszły zapytać, czym jest mediacja i czy mogę im pomóc z ich konfliktami. Dzień jak co tydzień. Jednakże, gdy przyszedłem na Hejmowskiego, okazało się, że będę dyżurował przy dwóch złączonych stolikach. Stoliki te nie były w żaden sposób oznaczone, jeżeli nie liczyć pięciu ulotek i plakatu przyklejonego taśmą klejącą. Dodam, że plakat dotyczył Tygodnia Mediacji, nie był natomiast oznaczeniem Punktu Informacyjnego. Większość osób, które przysiadały się do stolika, nie było zainteresowanych mediacjami. Czekały raczej na rozprawę albo na szybko wypełniały jakieś dokumenty. Będę z Wami szczery – nie spodziewałem się, że ktoś przyjdzie dowiedzieć się czegoś o mediacji – bo i jak, skoro nie było to w żaden sposób oznaczone? Niemałym zdziwieniem było dla mnie podejście do mojego stanowiska radcy prawnego – dr Krzysztofa Szumy  i jego opowieści o  doświadczeniach z mediatorami.

Pierwszą opowiedzianą przez niego historią była mediacja przeprowadzona w związku z postanowieniem o skierowaniu sprawy do mediacji przez sąd. Opisując po krótce, był to spór o miedzę, tj. za blisko postawiony garaż. Zwyczajowy sąsiedzki konflikt. Pomiędzy stronami różne spory trwają od 20 lat, mogę tylko podejrzewać, że sama geneza sporu zatarła się w pamięci wszystkich zainteresowanych, ale konflikt pozostał. I tutaj pojawia się mediatorka. Jak zapewne wiecie, mediator może pomóc stronom w rozwiązaniu więcej niż jednego konfliktu na raz. Zarówno w sporach, które już znalazły się w sądzie, jak i w tych, które jeszcze do niego nie trafiły. To oczywiście tylko mój punkt widzenia i moja praktyka, ale przy tym podejściu, które niestety nie wszyscy podzielają, trzeba mierzyć siły na zamiary. Czy jesteśmy w stanie w ciągu jednej sesji mediacyjnej rozwiązać konflikty z ostatnich 20 lat? Albo w ciągu kilku sesji na przestrzeni kilku miesięcy? Owszem, ale wymagałoby to niebywałego wyczucia ze strony mediatorki i być może drobnego cudu. Tutaj niestety nie było ani jednego, ani drugiego. Pan Mecenas postawił tezę, że mediatorzy nie są terapeutami w zakresie wszelkich stosunków faktycznych i prawnych pomiędzy stronami, także w takim zakresie, jaki nie jest objęty sporem  – i częściowo mogę się z nią zgodzić. Czasem jednak bywamy terapeutami – często godzimy zwaśnione strony, czy to przedsiębiorców, czy też rodziców z dziećmi. Często pomagamy zrozumieć genezę sporu, delikatnie podsuwamy możliwe rozwiązania. Nie zawsze natomiast mamy taką możliwość i powinniśmy ocenić granice pomocy, której możemy udzielić – warto też się tutaj wesprzeć opinią pełnomocników, jeżeli strony takowych posiadają.

Drugą sytuacją, opowiedzianą w dużo większym skrócie, bez stanu faktycznego (a szkoda) była historia… braku kultury, a mianowicie mediatorki, która wyprosiła pełnomocniczkę jednej ze stron z sali mediacyjnej, twierdząc mimo wcześniejszego wysłania zaproszenia, że jej nie zapraszała. Jest to zachowanie, którego bardzo nie lubię u kolegów i koleżanek po fachu. Jeżeli strona posiada pełnomocnika, to powinniśmy umożliwić mu wspieranie swojego klienta lub klientki. Jest to zasada, której łatwo przestrzegać, a której złamanie może wyrządzić jednej ze stron krzywdę albo zrazić do nas wyproszonego pełnomocnika lub stronę. Tutaj wysiłek mediatorki poskutkował opcją numer dwa. Jednakże skoro mediacja nie potoczyła się po myśli mediatorki, postanowiła jednak zaprosić wyproszoną wcześniej panią mecenas na mediację prosząc jednocześnie o pomoc w opanowaniu zaognionej sytuacji. Z jakim efektem? Nietrudno się domyślić. Kultura, kultura i jeszcze raz savoir – vivre. To są podwaliny zawodu mediatora. Nie możemy zrażać do siebie stron, ani pełnomocników, gdyż reprezentujemy rozwijającą się w Polsce profesję. Gdy teraz popełnimy błędy, to będzie to rzutowało na przyszłość. I to zarówno naszą, zawodową, jak i naszych kolegów i koleżanek po fachu.

Na sam koniec chciałem serdecznie podziękować Panu Mecenasowi Krzysztofowi Szumie za zainspirowanie mnie do tych refleksji.

 

Jesteś w konflikcie? Poszukujesz pomocy ze swoim sporem? Skontaktuj się z mediatorem. Zapraszamy do kontaktu telefonicznego od poniedziałku do piątku, w godzinach od 10 do 17 (691 499 250), tudzież całodobowo do kontaktu mailowego (mediacje.gierczak@wp.pl).